174928.fb2
Kapitan Hammerschmidt obudził się. Annie postawiła obok jego łóżka lekkie plastikowe krzesło i usiadła na nim.
– Ocaliłaś mi życie – powiedział Niemiec.
– Zrobiłbyś dla mnie to samo, Otto. Jak się czujesz? Błękitne oczy Hammerschmidta były lekko załzawione.
– Czuję się całkiem dobrze. Lekarze mówią, że już niedługo będę mógł wstać. Cieszę się z tej perspektywy. Chciałbym dołączyć do moich ludzi.
Przyglądała mu się. Przez chwilę ciężko oddychał. W sali panowała kompletna cisza. Słychać było nawet szelest pończoch, kiedy dziewczyna zakładała nogę na nogę.
– No, a co słychać u pani major? – zapytał Hammerschmidt.
– Nie czuje się najlepiej, Otto. Ale wraz z doktorem Rothsteinem staramy się temu zaradzić.
– Jak?
– Istnieje pewna metoda psychoterapii, dająca niezłe rezultaty. Doktor uważa, że jestem w stanie jej pomóc, wykorzystując… no, wiesz… sztuczki, które mogę robić przy pomocy swego umysłu. – Uśmiechnęła się, kładąc ręce na kolanach.
Spojrzenie Ottona stało się jaśniejsze, gdy patrzył prosto w oczy Annie. Żółte światło stojącej obok łóżka lampy rzucało delikatny, ciepły blask na jego twarz.
– Nie rozumiem, frau Rubenstein. Jakiego rodzaju…
– Mamy zamiar zrobić to “na ucho” – odrzekła.
Od czasu, gdy udowodniła Rothsteinowi, że jej zdolności nie są urojeniem, wciąż bolała ją głowa. Miała kłopoty z żołądkiem. Cała ta sprawa ją przerażała. Ale co będzie z Natalią?
– “Na ucho”?
– To taki amerykański zwrot. W miarę posuwania się prac naprzód niektóre problemy będą się ujawniać, ale cóż innego można zrobić? – Wstała, poprawiła na sobie spódnicę. – Potrzebujesz teraz wypoczynku. Powiedzieli mi, że mogę z tobą rozmawiać najwyżej pięć minut.
Pochyliła się nad łóżkiem i pocałowała Niemca w lewy policzek. Otto miał ostry zarost. Pomyślała o Paulu. Przymknęła oczy, ale zaraz znowu je otworzyła.
– Proszę, pani Rubenstein… Annie…
Dyskretnie pomachała mu dłonią i wyszła z pokoju. Zamknęła drzwi za sobą i ciężko oparła się o framugę. Opuściła ręce.
Z pewnością Paul byłby przeciwny temu, co zamierzała zrobić. Jej ojciec również nie zgodziłby się na to. Wiedziała jednak, że już się nie wycofa.
Ruszyła w kierunku stanowiska pielęgniarek, do czekających na nią dwóch oficerów ochrony. Idąc wsłuchiwała się w stukot obcasów o posadzkę.
Wniknięcie w umysł Natalii, jeżeli oczywiście potrafi tego dokonać, przerażało ją. Mogły tam skrywać się myśli, o których istnieniu ona, Annie, nie powinna była się dowiedzieć. Nie miała tego prawa. Może myśli te dotyczyły jej ojca? Ale jeszcze bardziej obawiała się tajemnic tkwiących w jej własnym umyśle.
Szła, zmagając się z wątpliwościami.