174928.fb2 Ostatni Deszcz - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 5

Ostatni Deszcz - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 5

ROZDZIAŁ III

John pociągnął łyk kawy z kubka trzymanego w drżących z zimna rękach. Helikopter wciąż stał na ziemi. Paul pochylony nad rozrusznikiem, próbował włączyć główny wirnik. Kiedy silnik zaskoczył, śmigłowiec zawibrował. Silne podmuchy wiatru spowodowały, że liny kotwiczne napięły się gwałtownie. Kawa z kubka wylała się na ręce doktora, nie parząc go jednak. Rourke zdał sobie nagle sprawę, że palce ma prawie odmrożone.

– Och, załapał. John! Spisałeś się na piątkę.

– Utrzymuj główny wirnik na wolnych obrotach, Paul. To przyspieszy rozmrożenie i nie wyładuje tak szybko akumulatora – wycedził Rourke, szczękając zębami.

Z wysiłkiem starał się balansować kubkiem tak, by przy gwałtownych przechyłach maszyny jak najmniejsza ilość kawy przelewała się przez brzeg naczynia. Musiał sprawdzić swój M-16, jednak przede wszystkim trzeba było się rozgrzać. Oprócz niego John miał z sobą jeszcze inną broń.

Przez chwilę szperał w kieszeniach lotniczej kurtki, wyjmując w końcu z jednej z nich niemieckie cygaro. Jego końcówka była już obcięta. Z kieszeni spodni wojskowych wyciągnął starą, zużytą zapalniczkę Zippo, przesunął osłonkę i przekręcił zębatkę. Uśmiechnął się. Zapaliła za pierwszym razem. Koniec cygara objął żółto-niebieski płomień. Wypuścił chmurkę szarego dymu.

Z rozruchem silnika nie musieli się spieszyć. Przy takim wietrze tylko mistrz pilotażu lub kompletny idiota, podjąłby próbę oderwania się od ziemi. Byłaby to śmierć na własne życzenie.

Annie przeszła odprawę tak szybko, jak to było możliwe. “Reagan” już odpłynął. Niektóre informacje, które dotarły do Sebastiana i reszty załogi, nie wyłączając Maggie Barrow, mocno ich zmartwiły.

Ubranie, które miała na sobie, dostała od pokładowego lekarza “Reagana”. Czuła się trochę nieswojo, paradując w mundurze bez dystynkcji, przez co zwracała powszechną uwagę.

Letni, błękitny mundur był jednym z trzech, które jej zostawili wraz z kartką o tej treści: “Przepraszamy, ale musieliśmy cię zostawić. Zobaczymy się po powrocie. Zaufaj doktorowi Rothsteinowi. On jest najlepszy”. Może i był, lecz Annie bała się śmiertelnie. Dlaczego więc poprosiła o możliwie szybkie skontaktowanie się z nim?

Pokręciła głową. Zdjęła z siebie uniform i, ubrana w halkę, usiadła na krawędzi łóżka.

Zauważyła, że mieszkanki Mid-Wake ubierały się tak, jak kobiety na filmach wideo, które oglądała. Nosiły buty na wysokim obcasie, były czyste i zadbane. Wszystko tam wyglądało tak, jakby nagle zastygło na pięć wieków i teraz, ni stąd ni zowąd, ożyło. Jakby kilku naukowców, poszukiwaczy i wojskowych zostało odciętych od reszty świata.

Annie Rourke-Rubenstein uśmiechnęła się. Kobiety tutaj zapewne oglądały te same filmy, co ona. Wstała z łóżka. Nie włożyła uniformu. Mimo iż było jasno jak w dzień wiedziała, że jest noc. Zmieniła pończochy ze zwykłych na czarne, ściśle przylegające do ud. Takie same widziała u Natalii. Następnie wdziała bluzkę z długimi rękawami, o miękkim, łukowatym kołnierzyku i z sześcioma guzikami na każdym mankiecie. Włożyła krótką obcisłą spódnicę, sięgającą połowy łydek, buty na wysokim obcasie, również czarne. W tym ubraniu czuła się bardzo swobodnie, choć okazje do nałożenia go zdarzały się niezwykle rzadko.

Natalia.

Annie spieszyła się. Zrezygnowała z biżuterii, mówiąc sobie, że to nie umniejszy jej elegancji. Włosy spadające na ramiona ściągnęła do tyłu i spięła w fantazyjny kok.

– Musisz zrobić na nich wrażenie! – uśmiechając się powiedziała do siebie. Spojrzała w lustro ostatni raz.

Wyszła z pokoju. Dwie kobiety z Ochrony czekały na nią, by towarzyszyć dziewczynie do miejsca spotkania. Na samą myśl o rozmowie z Rothsteinem poczuła skurcz w żołądku.

– Tagachi, atak peryskopowy! – rozkazał Sebastian podchodząc do peryskopu.

– Tak jest, kapitanie Sebastian! – odkrzyknął starszy marynarz Morris Tagachi, który stał pochylony nad tablicą rozdzielczą.

Odpowiednie dźwignie poszły w dół. Sebastian spojrzał na ekran.

– Zwiększyć moc!

– Tak jest, sir!

Był pewny, że w ciemnościach morza zauważył jakiś ruch. Nagle ławica dużych ryb zmieniła kierunek, płynąc ku górze. Mógł przysiąc, że spostrzegł czarny cień kadłuba oraz kilwater.

– Peryskop w górę, Tagachi!

Szybko przeszedł w poprzek pokładu w stronę kapitańskiego fotela. Usiadł. Włączył odpowiedni przycisk umieszczony w oparciu.

– Komputer! Tu kapitan Sebastian.

Po chwili odezwał się znajomy, trochę irytujący, sztuczny głos:

– Identyfikacja głosu potwierdzona. Proszę kontynuować, koman… kapitanie.

“Ciekawe – pomyślał Sebastian. – Awans wręczono mi po dziesięciominutowej rozmowie z admirałem Ranem. Jakim cudem komputer dowiedział się o tym? Interesujące! Ale nie czas na wyjaśnienia.”

– Analiza ruchu sowieckiej łodzi podwodnej przy próbie jej całkowitego zamaskowania, z użyciem sonaru.

– Przyjąłem.

Marynarz wpatrzył się w ekran komputera. A jednak była tam czwarta łódź podwodna kasy “Island”! Jedną dowodził Darkwood, dwie kolejne były zidentyfikowane. No i ta ostatnia… Wreszcie, w głośniku obok tablicy rozdzielczej, dał się słyszeć głos:

– Program maskujący sowieckiej łodzi podwodnej, przy pomocy sonaru, nie może być dokładnie zidentyfikowany. Osiemnastego września dwa tysiące dwudziestego szóstego roku w pobliżu Rowu Aleuckiego odkrycie sowieckiego wraku z hydrolokatorem typu pasywnego. Zawierał on komponenty nieznane w porównaniu ze sprzętem poprzednio stosownym na okrętach sowieckich. Dwudziestego szóstego grudnia dwa tysiące trzydziestego pierwszego roku, sprawa “Żeleznodorożnej Cyfier”, przechwycenie połączenia między kwaterą Główną sowieckiej Marynarki Wojennej a sowiecką łodzią podwodną “Torpeda” klasy “Island”, zatopioną w starciu z okrętami podwodnymi USS “Ronald Wilson Reagan” i USS “John Wayne” jedenastego listopada dwa tysiące trzydziestego dziewiątego roku, dotyczącej udanej próby projektu “Potiomkin”, przeprowadzonej przez sowiecką łódź podwodną “Michajłow” klasy “Island” w pobliżu rowu Yap. W czasie patrolu, niedaleko atolu Eauripik, w pobliżu wyspy Karoliny, USS “George Herbert Walker Bush” nie wykrył żadnej obcej łodzi podwodnej pomimo licznych sygnałów o aktywności okrętów podwodnych wroga w pobliżu “Busha”. Czternastego lutego dwa tysiące czterdziestego pierwszego roku, personel Instytutu badań Naukowych Marynarki wojennej Mid-Wake przedstawił raport, którego streszczenie brzmi: Sowiecka Marynarka Wojenna jest w trakcie zaawansowanych badań wdrożeniowych, dotyczących produkcji niemożliwej do zlokalizowania przez sonar jednostki podwodnej, która byłaby niewidzialna dla konwencjonalnych urządzeń hydrolokacyjnych, powszechnie stosowanych przez okręty Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych”. Koniec streszczenia.

– Dziękuję. To wystarczy – powiedział wyraźnie Sebastian. – Nawigator!

– Tak, sir! – odezwał się podporucznik Lureen Bowman, odwracając się w stronę kapitana.

– Zmieniamy dotychczasowy kurs. Omijamy miejsce akcji, aby wejść w kontakt z trzecia, jednostka wroga. W przybliżeniu sześćset jardów w dół od lewej burty. Wchodzimy na kurs “Archangielska”.

– Trzeci okręt, panie kapitanie.

– Twój wyostrzony słuch mnie nie zawiódł. My widzimy dwa okręty, ale w rzeczywistości są trzy.

Sebastian, choć nie robił tego zazwyczaj, teraz szedł va banque. Takie ryzyko z jego strony było czymś niespotykanym.

– Porucznik Walenski. – Oficer do spraw uzbrojenia odwróciła się, aby dać odpowiedź, ale Sebastian nie czekał. – Potwierdzić stan uzbrojenia wszystkich wyrzutni torpedowych oraz wyrzutni sterowanych pocisków głębinowych, zarówno na lewej, jak i na prawej burcie! – przerwał, a po krótkiej chwili zawołał:

– Mechanik Harnett!

– Tak, kapitanie.

– Nastawcie reaktory z lewej i prawej burty na pełną moc.

– Tak jest, kapitanie Sebastian. – Harnett skinął głową i przeczesał dłonią tłuste, ciemne włosy.

Darkwood mógł rzeczywiście spróbować wykonać manewr, którym jego ojciec prawie czterdzieści lat temu zakończył legendarną bitwę o Rafę Minerów. Ten sam manewr całkiem niedawno powtórzył Jason, podczas udanej próby odbicia kapitana Aldrige’a i pozostałych więźniów, wśród których był doktor Rourke, z sowieckiego kompleksu podwodnego, lecz to, co okazało się skuteczne podczas walki z admirałem Suworowem, mogło okazać się nieprzydatne na tak doskonale zastawionej pułapce. I jeśli Jason Darkwood na pokładzie “Archangielska” był nieświadomy faktu, że trzecia wroga łódź podwodna czekała na niego, to mógł albo popłynąć prosto na jej torpedy, albo, co gorsza, zderzyć się z nią w momencie, gdy silniki “Archangielska” pracowałyby na pełnych obrotach.

Jason jeszcze nigdy nie próbował swojej sztuczki z okrętem tak wielkim i powolnym w manewrowaniu. Wiadomo było, że sowieckie jednostki klasy “Island” nie reagowały tak szybko na zmianę steru, jak ich amerykańskie odpowiedniki.

Sebastian potrząsnął głową. Zdał sobie sprawę, że nie zna przecież dobrze nawigacyjnych umiejętności Darkwooda. Na jakiej podstawie uważał, że bez jego pomocy Jason sobie nie poradzi? Miał dobre intencje, ale pomimo to nagle zaczął się wstydzić, że posądził Jasona o brak przezorności.

– Kapitanie, torpedy dziobowe i rufowe – uzbrojone. Niezależne, samonaprowadzające silne ładunki wybuchowe – gotowe.

– Dziękuję, pani porucznik.

Nie było potrzeby przypominać Louise Walenski, żeby pilnie pełniła swe obowiązki. Czasami Sebastian myślał, że Louise urodziła się na oficera. On z kolei nie. Bitwy były niefortunną konsekwencją jego profesji. Te ludzkie istoty nie miały wyboru. Musieli polować na siebie niby dzikie, porwane jakimś obłędem, bezlitosne, morskie stworzenia. Jednakże aby przeżyć, trzeba było wziąć udział w tym szaleństwie.

Kapitan spojrzał się na ekran echosondy. Mógł już zobaczyć “Archangielsk”. Nadchodził moment, w którym okręt nie będzie miał możliwości ucieczki. Sebastian zacisnął pięści. Żałował, że teraz na tym fotelu nie siedział Jason Darkwood.

– Łączność! Nadaj do “Archangielska” w ostatnio używanym kodzie, żeby był spokojny. Nasi przeciwnicy nie mają żadnych szans. Okręt podwodny USS “Ronald Wilson Reagan” idzie mu na pomoc na wypadek, gdyby doszło do oczekiwanej potyczki z dwoma wrogimi okrętami.

– Dwoma, sir? Myślałem…

– Nadajcie, jak mówię, poruczniku Mott. Kontynuujcie nadawania tej informacji tak długo, aż otrzymamy odpowiedź lub nawiążemy bezpośredni kontakt bojowy z wrogiem.

– Tak jest, sir.

Kolejny ruch należał do Darkwooda. Chyba, że wróg go uprzedzi. Sebastian nie musiał mówić porucznikowi Mottowi, że “Archangielsk” powinien dać odpowiedź. Darkwood był starym, sprytnym lisem. W każdym razie komputer skopiuje i dokładność, z jaką otrzyma ją Mott, będzie bez zarzutu.

– Marynarz Tagachi!

– Tak, sir.

– Peryskop w górę, jak podczas ataku. Jesteśmy obserwowani.

– Sir?

– Wykonać!

Sebastian zszedł kilka stopni w dół i zatrzymał się przed tablicą rozdzielczą.

– Komputer!

Nie mówił teraz do bezcielesnego członka załogi, ukrytego wewnątrz obwodów elektrycznych okrętu. Zwrócił się do szefa stanowiska komputerowego, podporucznika Rodrigeza.

– Tak, sir?

– Skonsultujcie mnie z bankiem danych w komputerze i spróbujcie określić tak dokładnie, jak tylko jest to możliwe, czynnik maksymalnego przyspieszenia dla łodzi podwodnej klasy “Island”, płynącej jedną trzecią szybkości bocznej i zmieniającej prędkość na wsteczną manewrową. Weźcie pod uwagę takie czynniki, jak czas na reakcję niedoświadczonej jeszcze załogi, a także rozważcie nie mniej istotny fakt, że człowiekiem stojącym za kołem sterowym okrętu klasy “Island”, jest Jason Darkwood.

– Tak jest, sir.

Spoglądał na zbiegające się linie. Prawie stykały się z sobą. Za parę chwil Darkwood będzie zmuszony do działania.

– Kapitanie!

– Tak, Mott? – Sebastian odwrócił się w kierunku stanowiska łączności.

– Sir, właśnie odebrałem wiadomość od komandora Darkwooda z pokładu “Archangielska”!

– Czytaj!

– Tak jest, sir – Mott odchrząknął i zaczął czytać: – Pozdrowienia dla admirała Rahna, dowódcy USS “Ronald Reagan”. Radzę za wszelką cenę chronić okręt flagowy. Projekt “Damokles” wszedł w fazę realizacji. Dwa wrogie okręty są bliskie zniszczenia. Podpisano: Darkwood, kapitan USN, dowódca USS “Roy Rogers”, byłego sowieckiego okrętu podwodnego “Archangielsk”.

T.J. Sebastian uśmiechnął się.

– Sir, co to jest Projekt “Damokles”?

Sebastian ciągle się uśmiechał. Przypomniał mu się stary film, oglądany na wideo, o człowieku zwanym “Królem Kowbojów”. Lewa brew Sebastiana uniosła się, gdy mówił:

– Sądzę, Mott, że kapitan Darkwood życzy nam “miłego polowania”. Niedługo się okaże, czy jego życzenie się spełni.

Sebastian zerknął na ekran sonaru. W następnej chwili Jason powinien wykonać swój ruch.

– Łączność! Przesyłam pozdrowienia od admirała Rahna dla USS “Roy Rogers”. – Nadawał i tym samym kodem. – Informuję kapitana Darkwooda, że flotylla czeka w pogotowiu bojowym!

Jason wiedział o trzeciej łodzi podwodnej.

Jason Darkwood stał nad nieznanym mu pulpitem rozdzielczym.

– Marynarzu Eubanks! Potwierdzić pełną sprawność i gotowość reaktorów.

– Tak jest, sir.

– Sam! Bądź gotów z wyrzutniami sterowanych pocisków głębinowych po lewej i prawej burcie. Uważaj na mój sygnał!

– Tak jest, sir.

– Kapral Lannigan! Zawiadomić “Reagana”, że USS “Roy Rogers” jest gotów oddać się pod rozkazy admirała Rahna!

– Tak jest, sir!

Darkwood przeszedł na stanowisko nawigacyjne i powiedział do stojącego tam bosmana:

– Bądźcie gotowi.

– Tak jest, sir!

Położył ręce na instrumentach pulpitu. Okręty klasy “Island” były nieokiełzanymi bestiami, ale ten musiał teraz być mu posłuszny.

– Silniki gotowe?

– Tak jest, sir!

– Doskonale. Na mój znak – cała wstecz. Nie dbam o to, czy przegrzejemy te cholerne reaktory. Jeśli nie uzyskamy całej mocy, to i tak zginiemy. Prawda?

– Tak jest, sir!

– Bardzo dobrze. Eubanks.

Darkwood nie przestawał obserwować instrumentów. Chciał przekręcić rączkę telegrafu maszynowego.

– Sam! Zerknij szybko na sondę. Gdzie oni są? Przez chwilę panowała cisza.

– Może o sto jardów za naszą rufą, Jason.

– Stań na swoim stanowisku, Sam. Przygotuj wyrzutnie sterowanych pocisków głębinowych. Na mój znak odpalisz je. Następnie bądź gotów na wykorzystanie pierwszej i trzeciej dziobowej wyrzutni. Upewnij się, czy dobrze wycelowałeś. Nie chciałbym trafić “Reagana” lub jakiegoś innego okrętu flotylli admirała Rahna – Darkwood wyszczerzył zęby. – Rozumiesz?

– Tak jest!

Jason uśmiechnął się.

– Jeszcze będzie z ciebie marynarz, Sam.

– Za pozwoleniem, kapitanie, też mam taką nadzieję.

Darkwood zacisnął dłoń na rączce telegrafu. Liczył, w myśli oceniając prędkość i czas.

Po pięćdziesiąt jardów z każdej strony. Jeśli wyrzutnie pocisków odpalą zbyt szybko, “Roy Rogers” zostanie zgnieciony jak kartka papieru. Jedyną pocieszającą rzeczą w tej sytuacji była możliwość tak nagłej śmierci, że nawet nie będą mieli czasu, by sobie uświadomić.

Skinął głową i przymknął oczy.

– Czterdzieści jardów – szeptał do siebie. – Trzydzieści jardów. Dwadzieścia jardów! Teraz, panowie! Maszynownia i uzbrojenie w pełnej gotowości!

Gwałtownie przesunął dźwignię telegrafu w tył, zmieniając komendę z jednej trzeciej naprzód na całą wstecz. Jeśli coś tam nie trzaśnie, to może im się uda.

– Odpal te cholerne torpedy. Sam!

– Poszły, Jason!

– Więcej mocy w silnikach! Najwyżej spalą się reaktory! Pokład okrętu wibrował. Przez moment, dosłownie przez ułamek sekundy, Darkwood miał wrażenie utraty grawitacji. Nagle łodzią szarpnęło. Czujniki pokładowe jarzyły się czerwono, wskazując kierunek wsteczny.

Wtedy eksplodowały torpedy. Nieco za wcześnie. Była to zresztą cecha sowieckich pocisków. Niespodziewanie fala eksplozji szarpnęła “Archangielskiem”, który stracił trym.

Darkwood krzyknął w stronę Eubanksa:

– Maszynownia! Więcej mocy albo zginiemy! Powiedz obsłudze reaktora, że potrzebuję wskaźniki maksimum mocy, i to już teraz! Ruszaj się!

Pociągnął gwałtownie za dźwignię przyspieszenia. Głuche odgłosy wybuchów sterowanych pocisków głębinowych powodowały narastający wokół nich warkot i brzęczenie luzujących się śrub.

– Sam! Sprawdź odczyty na tablicy rozdzielczej! Szybko!

– Nie wyjdziemy z tego, Jason!

– Bądź gotów z torpedami! Nie odpalaj ich, dopóki ci nie powiem!

Jeśli poradzi sobie z tymi dwoma łodziami klasy “Island”, zanim one rozerwą go niczym pustą blaszankę, wówczas wystrzeli dwie dziobowe torpedy i zejdzie z dotychczasowego kursu. Jeśli…

Rozkazał opróżnić zbiorniki z balastem po stronie sterburty dla odzyskania prawidłowego trymu.

– Jeśli… – powiedział do siebie.

Sebastian przestał analizować tablicę rozdzielczą. Usiadł w kapitańskim fotelu.

– Nawigator! Nanieście korektę kursu, którą podam wam za chwilę! Cała naprzód! Sześćdziesiąt stóp w górę!

– Tak jest, sir!

Odwrócił się w fotelu, wydając rozkaz porucznik Walenski:

– Uzbrojenie! Przygotować się do odpalania torped jeden i trzy!

– Jaki cel, sir?

– Zaraz podam cel. Sonar! Czy coś dzieje się przed nami?

– Eksplozje torped z “Archangielska”, sir – odrzekła podporucznik Julie Kelly. – Nie mogę… Chwileczkę, sir! Złapałem dwie torpedy naprowadzone wprost na nas, ale żadna z nich nie pochodzi z tych dwóch obcych okrętów!

– W jakiej odległości od nas są torpedy?

– O siedemnaście sekund.

– Bardzo dobrze. Nawigacja! Wyłączyć aktywny hydrolokator i wyznaczyć kurs na dwa zlokalizowane okręty wroga. Schodzimy z kursu tych torped. Maszynownia, przygotować się do manewru wymijającego i zawiadomcie obsługę reaktorów, aby byli gotowi na duże przyspieszenie!

– Piętnaście sekund i wciąż się zbliżają, sir – niemal automatycznie wyrecytowała Kelly.

– Dziękuję. Uzbrojenie! Ustalić azymut do wystrzelenia dwóch torped w kierunku wroga. Odpalić wyrzutnie jeden i trzy dokładnie w sam środek między ich kursami! Dostosować się do prędkości okrętu klasy “Island”, płynącego do nas bokiem, w kierunku dwóch okrętów wroga!

– Tak jest, sir. Jest obliczanie.

– Nawigator! Czas nam ucieka!

– Wziąłem to pod uwagę, sir.

– Dwadzieścia sekund i wciąż się zbliżają – rzekła Kelly.

– Maszynownia! Gotowi do przyspieszenia?

– Nawigator! Gotowe?

– Tak jest, sir!

– Uzbrojenie! Gotów?

– Tak jest, sir!

– Dziesięć sekund, sir – rzuciła Kelly.

– Uzbrojenie! Odpalać we właściwym momencie!

– Tak jest, sir. Rozpoczynamy odpalanie… teraz! Sebastianowi wydawało się, że w momencie odpalania torped poczuł lekkie wibracje kadłuba. Kątem oka spojrzał na Motta.

– Łączność! Przypomnieć załodze śródokręcia, aby pamiętali o możliwości kolizji!

– Tak jest, sir!

W czasie, gdy Mott wypełniał jego polecenia, Sebastian wydał kolejny rozkaz:

– Maszynownia! Włączyć przyspieszenie!

– Tak jest! Przyspieszenie włączone!

– Torpedy jeden i trzy odpalone, sir. – powiedziała Walenski.

Sebastian utkwił wzrok w tablicy rozdzielczej. Widział pozycję “Archangielska” i szyk okrętów wroga, zakleszczający się wokół łodzi Darkwooda.

– Sonar! Podaj pozycje tych cholernych torped!

– Jedenaście sekund. Dwanaście. Teraz trzynaście…

– Powiadomcie mnie, gdyby ponownie osiągnęły dziesięć sekund.

– Tak jest, sir.

– Maszynownia! Przygotować się do wyłączenia przyspieszenia.

– Gotowi do wyłączenia, sir!

– Skopiowałem to, sir – odezwał się Saul Harnett.

– Wyłączyć przyspieszenie!

– Jest, wyłączone – zawołał Harnett, a Lureen Bowman powtórzył tę odpowiedź.

– Cała wstecz! Wynieście nas sto stóp w górę tak szybko, jak to tylko możliwe, poruczniku.

– Jest cala wstecz. Ładujemy powietrze do głównych zbiorników lewej i prawej burty. Idziemy w górę!

– Sonar, co z torpedami wroga?

– Jedenaście. Dziesięć. Dziewięć…

– Nawigacja! Pół naprzód, ster pięć stopni w lewo i pięćdziesiąt stóp w górę! Uzbrojenie, przygotować wyrzutnie sterowanych pocisków głębinowych i nastawić je na dwa widoczne okręty wroga!

– Mam odczyt z odpalonych torped, sir.

– Trafiliśmy, poruczniku?

– Pierwsza potwierdzona. Trzecia… Trzecia także weszła, sir!

Rozległy się głośne okrzyki triumfu.

– Pierwszy egzamin zdany – powiedział Sebastian i zaraz zawołał: – Sonar, pozycja sowieckich torped?

– Dokładnie pod nami, sir. Właśnie przeszły.

– Nawigator! Cała wstecz, ster silnie w prawo, sprowadź tę łajbę na około sto osiemdziesiąt stopni i wtedy daj całą naprzód!

– Jest cała wstecz, sir, ster na prawo, sprowadzić na kurs i cała naprzód.

– Bardzo dobrze. Sonar, co się dzieje?

– “Archangielsk” odpalił torpedy. Uszkodził jedną z sowieckich łodzi.

– Nawigator! Wyznaczyć najkorzystniejszy kurs na drugi okręt klasy “Island”. Powiadomić uzbrojenie, kiedy będziemy go mieli na linii strzału. Łączność, przekazać załodze, aby pozostała na stanowiskach bojowych.

– Tak jest, sir! – odkrzyknął Mott.

– Uzbrojenie! – krzyknęła Bowman. – Zbliżamy się do celu. Natychmiast przygotować się do odpalenia następnych torped!

– Zrozumiano! – odkrzyknęła Walenski. – Pozostałe torpedy dziobowe gotowe do odpalenia!

– Przeliczyć optymalny czas odpalania torped i wystrzelić je w momencie, który uznacie za najbardziej odpowiedni. Łączność, przesłać na pokład “Archangielska” gratulacje od admirała Rahna.

– Tak jest, sir.

– Odpalamy druga i czwarta, sir – zawołała Walenski.

– Przyjąłem. Wstrzymać się z odpalaniem!

– Jest, wstrzymać się z odpalaniem!

– Nawigator! Skoro tylko torpedy zostaną wystrzelone, zmienić kurs o pięć stopni w prawo. Podprowadzicie nas na odległość pięciuset jardów od “Archangielska” i o sto stóp powyżej niego.

– Tak jest, kapitanie. Przepraszam, sir. Sebastian nie chciał, by nazywano go kapitanem.

– Znacie swoje zadania, Bowman?

– Tak jest, sir.

– Wykonać!

– Torpedy z drugiej i czwartej wyrzutni odpalone, sir!

– Bardzo dobrze!

– Sir! – zawołał Mott. – Odbieram sygnał alarmowy z drugiej sowieckiej łodzi! Ona…

– Możecie wyrazić im nasze ubolewanie. T.J. Sebastian, odwracając się, wyszeptał:

– Idiotyzm!