173810.fb2 Kana? - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 40

Kana? - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 40

38

Oddzwonię do ciebie, muszę kończyć. Rachel zamknęła telefon i wsunęła go do kieszeni bluzy. Echo w jej sercu powtarzało ostatnie słowa Boscha.

– Agentko Walling, gdyby była pani uprzejma kontynuować swój udział w rozmowie.

Uniosła wzrok na Alperta.

– Przepraszam.

Spojrzała na ekran telewizyjny za nim. Brass Doran uśmiechała się.

– Agentko Doran, proszę kontynuować.

– Właściwie skończyłam. Tyle na razie mamy. Ślady w przyczepie potwierdzają, że Backus w niej był. Nie możemy jednak potwierdzić, że był w niej, kiedy eksplodowała.

– A co z DNA?

– Próbka DNA zebrana przez agentkę Walling, dodam, że z narażeniem życia, oraz próbki zebrane później przez ekipę przydadzą się do czegoś tylko wtedy, gdy będziemy mieli je z czym porównać. To znaczy, jeżeli skądś wytrzaśniemy źródło DNA Roberta Backusa. Albo wykorzystamy je, żeby zidentyfikować zwłoki w przyczepie jako należące do kogoś innego.

– A co z rodzicami Backusa? Nie możemy uzyskać ich DNA z…

– Już tego próbowaliśmy. Jego ojciec zmarł i został skremowany, zanim ktokolwiek pomyślał o badaniu DNA – zresztą wtedy ta technika jeszcze tak naprawdę nie istniała – a matki nigdy nie znaleźliśmy. Niektórzy myślą, że była jego pierwszą ofiarą. Zniknęła sporo lat temu bez śladu.

– Gość pomyślał o wszystkim.

– Jeśli chodzi o matkę, przypuszczalnie zabił ją z zemsty za to, że go opuściła. Trudno uwierzyć, że już wtedy starał się zlikwidować źródła DNA.

– Miałem tylko na myśli, że naprawdę mamy przesrane.

– Przykro mi, Randal, ale to wszystko, co może zrobić nauka.

– Wiem, agentko Doran. Masz coś jeszcze do dodania? Coś nowego?

– Chyba nie.

– Znakomicie. Okay, to powiem dyrektorowi właśnie to: wiemy, że Backus był w tej przyczepie, mamy na to ślady kryminologiczne i zeznania świadków. Ale na razie nie możemy zrobić następnego kroku i powiedzieć, że Backus nie żyje i koniec sprawy.

– Nie da się jakoś przekonać dyrektora, żeby na razie siedział cicho i dał nam więcej czasu na poskładanie tego wszystkiego? Dla dobra śledztwa.

Rachel omal się nie roześmiała. Wiedziała, że dobro śledztwa w Budynku Hoovera w Waszyngtonie zawsze musi ustąpić względom politycznym.

– Już próbowałem – odparł Alpert. – Odpowiedź brzmi: nie. Stawka jest zbyt duża. Przez tę eksplozję miarka się przebrała. Jeśli to Backusa tam rozerwało na kawałki, świetnie, w końcu to potwierdzimy i wszystko będzie super. Ale jeśli to nie był Backus i teraz knuje coś innego, dyrektor musi w tej chwili nagłośnić sprawę, bo konsekwencje przecieku mogą być fatalne. Dlatego wychodzi do mediów z tym, co na razie wiemy: Backus tam był, jest podejrzany o morderstwa na pustyni, trudno powiedzieć, czy żyje. Nie da mu się tego wyperswadować.

Alpert, mówiąc, że miarka się przebrała, rzucił Rachel spojrzenie, jakby uważał, że jest za to wszystko odpowiedzialna. Zastanawiała się, czy ujawnić, co powiedział Bosch, ale natychmiast zdecydowała, że nie. Jeszcze nie. Najpierw musi dowiedzieć się więcej.

– Okay, proszę państwa, to wszystko – znienacka obwieścił Alpert. – Brass, widzimy się na dużym ekranie jutro rano. Agentko Walling, proszę zostać na chwilę.

Rachel patrzyła, jak Brass znika z ekranu, który zaraz zgasł, transmisja się skończyła. Potem Alpert podszedł blisko do stołu, przy którym siedziała.

– Agentko Walling?

– Tak?

– Twoja rola tutaj się skończyła.

– Słucham?

– Skończyłaś. Wracaj do hotelu i pakuj manatki.

– Jest jeszcze dużo do zrobienia. Chcę…

– Nie obchodzi mnie, co chcesz. Chcę, żebyś się stąd zabrała. Odkąd tylko przyjechałaś, utrudniasz śledztwo. Jutro z rana masz się znaleźć w pierwszym samolocie lecącym tam, skąd przybyłaś. Zrozumiano?

– Popełniasz błąd. Powinnam brać udział w…

– Ty popełniasz błąd, dyskutując ze mną. Nie mogę się chyba jaśniej wyrazić. Masz się stąd zabierać. Oddasz mi papiery i wsiadasz do samolotu.

Wpatrywała się w niego, próbując przekazać całą swoją wściekłość. Uniósł rękę, jakby chciał ją powstrzymać.

– Uważaj ze słowami. Mogą do ciebie wrócić i ugryźć cię w tyłek.

Rachel przełknęła gniew. Odezwała się spokojnym, opanowanym głosem.

– Nigdzie nie jadę.

Alpert wyglądał, jakby oczy miały mu wyskoczyć z orbit. Odwrócił się i machnięciem ręki wygonił Dei z sali. Potem zwrócił się znów ku Rachel i odczekał, aż usłyszy zamykające się drzwi.

– Słucham? Co powiedziałaś?

– Powiedziałam, że nigdzie nie jadę. Zostaję przy tym śledztwie. Bo jak wsadzisz mnie do samolotu, nie polecę do Dakoty Południowej. Polecę prosto do kwatery głównej w Waszyngtonie i prosto do Biura Odpowiedzialności Zawodowej, żeby złożyć na ciebie skargę.

– Za co? Co ty tam napiszesz?

– Że od początku używałeś mnie jako przynęty. Bez mojej wiedzy i zgody.

– Nie masz pojęcia, o czym mówisz. No dobra. Idź sobie do BOZ-u. Wyśmieją cię i wsadzą na kolejne dziesięć lat do Badlands.

– Cherie zrobiła błąd, a potem także ty. Kiedy zadzwoniłam z Clear, zapytała, dlaczego pojechaliśmy samochodem Boscha. Potem, w hangarze, ty spytałeś o to samo. Wiedziałeś, że pojechałam samochodem Boscha. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszłam dlaczego. Podrzuciłeś mi do samochodu nadajnik GPS. Wczoraj weszłam pod spód i go znalazłam. Standardowy federalny model, nawet nalepka z numerem wciąż na nim jest. Będzie w papierach, kto go pobrał z magazynu.

– Nie mam pojęcia, o czym ty mówisz.

– Ale BOZ na pewno potrafi to wszystko ustalić. Domyślam się, że Cherie im pomoże. Na jej miejscu nie wiązałabym z tobą kariery. Powiedziałabym prawdę. Że sprowadziłeś mnie tutaj w charakterze przynęty, że według ciebie mogłam wywabić Backusa z ukrycia. Założę się, że przez cały czas miałeś ekipę, która mnie śledziła. To też będzie w papierach. A mój telefon i pokój w hotelu? Założyłeś tam podsłuch?

Rachel widziała, jak oczy Alperta się zmieniają. Zaczął to wszystko analizować, już nie myślał o jej oskarżeniach, lecz o przyszłych następstwach skargi i dochodzenia. Widziała, że ujrzał własną klęskę. Agent podsłuchuje i śledzi innego agenta, wykorzystując go jako niczego nieświadomą przynętę w grze o wysoką stawkę. Przy obecnej atmosferze podejrzliwości w mediach, kiedy FBI stara się unikać wszelkich kontrowersji, jego działania nie będą mile widziane. Załatwią się z nim szybko i po cichu. Może, jak mu się poszczęści, będzie pracował ramię w ramię z Rachel w biurze w Rapid City.

– Latem w Badlands jest pięknie, naprawdę – powiedziała.

Wstała i ruszyła do drzwi.

– Agentko Walling? – rzekł Alpert do jej pleców. – Proszę chwilę zaczekać.